Firma na sygnale

Firma na sygnale

Pomysł założenia własnej firmy zrodził się u mnie już w trakcie studiów na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, gdzie uczyłem się na kierunku „ratownictwo medyczne”. Dzięki aktywności w samorządzie studenckim, dla którego organizowałem konferencje i obozy, zdobyłem wiele kontaktów, które pozwoliły mi pozyskać pierwszych klientów. Nie od dziś wiadomo, że polecenie to najlepsza reklama dla początkujących przedsiębiorców. Live-Med, bo tak właśnie nazwałem swoją firmę, działa już cztery lata i zajmuje się zabezpieczeniem medycznym imprez masowych oraz organizacją kursów pierwszej pomocy.

Cierpliwość popłaca

Należę do osób cierpliwych i opanowanych – nie tylko w pracy, kiedy pomagam poszkodowanym, ale także w biznesie. Wiem, że nie od razu Rzym zbudowano, dlatego stopniowo poszerzałem listę usług oferowanych przez Live–Med. Pozwoliło mi to na badanie potrzeb rynku, a przy okazji nie musiałem od razu dużo inwestować. Wystarczyło kilka tysięcy złotych na zakup manekinów oraz defibrylatora do przygotowania pokazu pierwszej pomocy medycznej. Konieczne było również założenie strony internetowej, na której mogłem opisać, czym zajmuje się firma, i opublikować referencje od klientów. Te ostatnie są bardzo ważne, ponieważ uwiarygadniają firmę.

Początkowo organizowałem wyłącznie szkolenia z pierwszej pomocy. Ich odbiorcami były zarówno firmy, jak i klienci indywidualni. Ci drudzy są zazwyczaj bardziej zaangażowani w trakcie zajęć, ponieważ sami decydują się na udział w nich. Pracownicy uczestniczą w szkoleniach, bo tak zdecydował ich pracodawca, aby spełnić wymogi, które każą każdej większej firmie posiadać przynajmniej jedną osobę z wiedzą o ratownictwie medycznym. Sporą grupą klientów są młodzi rodzice, którzy w obawie przed możliwym wystąpieniem bezdechu u ich dopiero co narodzonych pociech chcą wiedzieć, jak im pomóc. Już jako absolwent Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego miałem okazję przeszkolić pracowników mojej byłej uczelni. Najlepsze z mojego punktu widzenia jest to, że nie muszę wydawać na reklamę. Wszyscy wiedzą, jak bardzo potrzebna jest umiejętność udzielania pierwszej pomocy. Nie da się uratować ludzkiego życia bez odpowiedniego przeszkolenia. Media co chwila informują o wypadkach samochodowych, o tym, że pogotowie nie zdążyło na czas do chorego. To wszystko sprawia, że telewizja, radio i prasa -chcąc nie chcąc – same reklamują usługi Live-Med i innych tego typu firm.

Jest impreza…

Trochę z powodu moich rosnących oczekiwań wobec firmy, a trochę z nudów – w końcu ile razy można powtarzać szkolenia na ten sam temat – zająłem się transportem chorych. Są to pacjenci, których stan jest stabilny i pozwala na przewiezienie do innego szpitala. Takie osoby przenoszą się do placówki specjalizującej się w leczeniu ich dolegliwości albo po prostu chcą być bliżej rodziny. Zimą większość klientów stanowią narciarze po urazach, które odnieśli na stoku. Najpierw korzystałem z wynajętego ambulansu. Po roku, kiedy wiedziałem już, że transport chorych cieszy się dużym powodzeniem, zdecydowałem się na zakup własnego pojazdu.

Ambulans pozwolił mi na wprowadzenie kolejnej usługi, w dodatku najbardziej opłacalnej, czyli zabezpieczania imprez masowych. Aby zdobyć takie zlecenie, muszę przygotować atrakcyjną finansowo ofertę. Kiedy organizator decyduje się na wybór mojej firmy, muszę poznać szczegóły eventu: ile osób będzie w nim uczestniczyło, gdzie się odbędzie, czy impreza jest w świetle prawa imprezą masową. Jeśli tak, to jej zabezpieczenie wymaga odpowiedniej liczby ratowników medycznych w proporcji do wszystkich uczestników. Tak jest zwykle w przypadku koncertów. Do tej pory obstawiałem swoimi ludźmi m.in. koncert zespołów Wilki i Kombi, mistrzostwa Europy w piłce nożnej dla dzieci z domów dziecka oraz mistrzostwa świata programistów komputerowych. Tego typu zlecenia wymagają zatrudnienia podwykonawców. Z tym jednak nie mam problemu, w końcu większość moich znajomych ze studiów ma wykształcenie ratownika medycznego. Mam również własną bazę CV – sięgam do niej, kiedy potrzebuję więcej personelu.

Na szczęście nigdy nie zdarzyła mi się sytuacja, w której życie uczestnika imprezy było zagrożone. Najczęściej na koncertach zdarzają się zwykłe zasłabnięcia. Zabezpieczanie imprez to głównie zlecenia sezonowe. Najwięcej jest ich między marcem a październikiem. Zimą zostają tylko eventy zamknięte. Kiedy okazuje się, że w tym samym czasie musiałbym zabezpieczyć dwie imprezy, polecam którąś z zaprzyjaźnionych firm. To działa w obie strony.

Do prowadzonej przeze mnie działalności nie muszę wynajmować lokalu, chociaż mógłby on posłużyć jako miejsce organizowanych szkoleń. Jednak w większości przypadków to ja jeżdżę do siedziby klienta. Praca papierkowa związana z Live-Med byłaby moim drugim etatem. Na szczęście mogę liczyć na pomoc żony, która wspiera mnie w załatwianiu wszystkich formalności. W moim przypadku własna firma to nie tylko sposób na życie. To także duża odpowiedzialność. Pomagam chorym oraz uczę, jak pomagać. Restaurator może kupić złej jakości warzywa, właściciel sklepu odzieżowego może nie trafić z kolekcją, a fryzjer źle przyciąć włosy klientki. Mnie nie wolno pomylić się w trakcie szkolenia i imprezy, bo ludzkiego życia nie da się wycenić jak produktu na półce.

Michał Zabłocki

Facebook Comments

Artykuły użytkownika

Najnowsze

Najczęściej komentowane

Facebook Comments